Spłonęła karczma przy ul. Siedleckiego we Władysławowie. Pożar pokrytego strzechą dachu widać było z daleka, a z żywiołem walczyło 12 zastępów straży pożarnej. Nikt nie został ranny w wyniku tego pożaru.
Około godziny 12:15 we wtorek, 21 maja 2024 r. do Wojewódzkiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego wpłynęło zgłoszenie o pożarze we Władysławowie przy ul. Siedleckiego. Ogień trawił restaurację w zastraszającym tempie, a strażacy z:
- OSP Władysławowo,
- OSP Chłapowo,
- OSP Jastrzębia Góra,
- OSP Gnieżdżewo,
- OSP Swarzewo,
- OSP Strzelno oraz
- JRG Puck,
robili co w ich mocy, by zwalczyć żywioł. Ich działania zakończyły się dopiero przed godz. 22. Na czym polegała praca strażaków? To wyjaśnia zastępca komendanta Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Pucku.
– Działania straży polegały na zabezpieczeniu miejsca zdarzenia, podaniu w sumie 8 prądów wody na palący się dach pokryty strzechą. Wraz z dojazdem kolejnych jednostek podjęto decyzję o podaniu jednego prądu, w obronie, na budynek sąsiedni, jednego prądu na butle propan-butan. Jeden z przybyłych zastępów przy pomocy miernika wielogazowego przeprowadził kontrolę budynków sąsiednich i stwierdził brak zagrożenia – mówi kpt. Krzysztof Minga. – Po zlokalizowaniu pożaru przystąpiono do dogaszania z jednoczesną rozbiórką elementów konstrukcyjnych, poszycia dachu. W ciągłym użyciu były kamery termowizyjne służące do zlokalizowania zarzewi ognia. Na miejscu pozostały dwa zastępy w celu kontroli pogorzeliska przez kolejne cztery godziny.
Na miejsce pożaru we Władysławowie udali się także puccy policjanci, którzy skupili się najpierw na zapewnieniu bezpieczeństwa w rejonie, a później przystąpili do ustalania okoliczności powstania pożaru.
– Policjanci rozpoczęli czynności zmierzające do ustalenia okoliczności powstania pożaru. Ze wstępnych informacji wynika, że w związku z pożarem nikt nie odniósł obrażeń – mówi asp. sztab. Joanna Samula-Gregorczyk, oficer prasowy KPP w Pucku. – Praca naszych śledczych m.in. obejmuje przesłuchanie świadków, zabezpieczenie okolicznego monitoringu, a przede wszystkim współpracę z biegłym z zakresu pożarnictwa. Na określenie dokładnej przyczyny pożaru trzeba jeszcze poczekać.
Fot. KP PSP w Pucku