Zmarł Krzysztof Dubieniecki z Pucka. Absolwent szkoły muzycznej w Pucku i akademii w Gdańsku walczył z nowotworem.
O śmierci swojego absolwenta poinformowała Państwowa Szkoła Muzyczna I st. im. Stanisława Moniuszki w Pucku.
– Spoczywaj w pokoju Krzysiek… – czytamy w klepsydrze. – Składamy wyrazy współczucia i najszczersze kondolencje rodzinie oraz bliskim.
Krzyśka Dubienieckiego Puck szerzej poznał, gdy u młodego wiolonczelisty wykryto nowotwór – chłoniaka. Walczył z chorobą od 2010 roku. Raz wygrywał on, raz górę brał chłoniak. Ale nie poddawał się, choć w pewnym momencie zaczęło brakować pieniędzy na leczenie na metody, których nie finansował NFZ.
Wtedy publicznie poprosił o pomocy i przyjaciele nie odmówili, m.in. grając dla niego koncert charytatywny w puckim kościele. Udało się uzbierać ok. 14 tysięcy.
Jeszcze wcześniej Puck i Polska usłyszeli o nim, gdy stał się bohaterem reportaży poświęconych uzależnieniom. Dopalacze niemal odciągnęły go od wiolonczeli. I zniszczyły zdrowie.
Wtedy – przerażony, śmiertelnie chory i zagubiony – poszedł do ks. Jana Kaczkowskiego, twórcy Puckiego Hospicjum i swojego nauczyciela po pomoc. Po wsparcie. Otrzymał je.
Krzysztof Dubieniecki podczas koncertu w kościele w Pucku (2010):
fot. Konrad Kędzior, Tadeusz Korthals
Cudowny pełen życia i radości dla życia – to był życzliwy, pogodny, chętny do pomocy człowiek, tak mówią o Nim Ci którzy go znali i z nim się uczyli, znakomity wiolonczelista i to kluczowe w pamięci o nim. Dobrze, że napisaliście Państwo, że walczył z nowotworem, chociaż i to mocno prywatna informacja, kwestie uzależnień i tego kto jakie ma lub miał problemy w tym momencie wydają się poboczne i niekonieczne jeśli nie niestosowne.
Nie są niestosowne. Są za to mocno związane z przeszłością, o czym On sam zresztą otwarcie, publicznie i niejednokrotnie mówił. Traktujemy to jako przestrogę, o czym wspominał też ks. Jan Kaczkowski.