Nadmorska Kronika Policyjna: kuriozalny atak 57-latka, który samurajskim mieczem we Władysławowie zaatakował ratowników. Ci zostali wezwani, by… pomóc jego partnerce.
Nawet 15 lat więzienia grozić może krewkiemu 57-latkowi, którego już okrzyknięto ostatnim samurajem z Władysławowa. Mężczyzna najbliższe trzy miesiące spędzi w areszcie, a potem jego losem zajmie się sąd. Jak wpadł w kłopoty?
Zaczęło się od wezwania, z którego wynikało, że ktoś zaatakował ratowników medycznych w czasie, gdy udzielali pomocy.
Na miejsce ataku we Władysławowie pojechali funkcjonariusze z Gdańskiego Oddziału Prewencji, pełniący tego dnia służbę na terenie miasta. Tu już czekali ratownicy, którzy wskazali agresora.
– Z ich wyjaśnień wynikało, że zostali wezwani w celu udzielenia pomocy 44-letniej kobiecie, która znajdowała się w towarzystwie 57-latka
mówi mł. asp. Łukasz Brzeziński, oficer prasowy KPP w Pucku.
Podczas pracy ratowników mężczyzna wszczął awanturę i zaczął wyrzucać medyków z domu. Zagroził im przy tym śmiercią.
– Po chwili mężczyzna chwycił miecz samurajski i zaczął machać ostrzem w ich kierunku, chcąc ich zranić. Sanitariusze wybiegli z domu i wezwali wtedy na miejsce stróży prawa – relajconuje rzecznik puckiej policji.
Policjanci we Władysławowie weszli do domu, błyskawicznie obezwładnili napastnika i zatrzymali go. Zabezpieczyli także samurajski miecz, którym wymachiwał krewki 57-latek.
Mieszkańca powiatu puckiego poddano badaniu trzeźwości. Alkotest wskazał, że miał ponad 3 promile alkoholu.
– Gdy 57-latek wytrzeźwiał, usłyszał zarzut czynnej napaści na funkcjonariuszy publicznych i zmuszenia do zaniechania udzielenia pomocy medycznej podczas wykonywania obowiązków służbowych – komentuje Łukasz Brzeziński.
Przypominamy, że osoba udzielająca pierwszej pomocy, kwalifikowanej pierwszej pomocy oraz podejmująca medyczne czynności ratunkowe korzysta z ochrony przewidzianej w kodeksie karnym dla funkcjonariuszy publicznych. Za napaść na funkcjonariusza publicznego grozi kara pozbawienia wolności do 10 lat.
mł. asp. Łukasz Brzeziński
“Samurajem z Władysławowa” zajął się sąd. Jego decyzją 57-latek został tymczasowo aresztowany na okres 3 miesięcy. Jednak jego kłopoty są znacznie poważniejsze, bo okazało się, że mężczyzna był już karany i odbywał wyrok pozbawienia wolności za podobne przestępstwa.
– Teraz za swoje czyny odpowie w warunkach recydywy – komentuje rzecznik puckiej policji.
Ostatni samuraj we Władysławowie – Nadmorska Kronika Policyjna:
Fot. KPP Puck