Kilkadziesiąt interwencji podjęli strażacy podczas październikowej wichury w powiecie puckim. Dwa dni obfitowały w zdarzenia. Główne problemy? Połamane i powalone drzewa.
Jesienna wichura w powiecie puckim przyniosła sporo zniszczeń. Wiejący przez dwa dni wiatr – momentami z prędkością przekraczającą ponad 100 km/h – głównie łamał gałęzie i przewracał drzewa. Strażacy z powiatu puckiego dwoili się i troili przy usuwaniu skutków szalejącej siły natury.
O ilości pracy niech mówi chociaż pierwszy komunikat strażaków z KP PSP Puck, w którym przekazywali, że do godziny 15.30 mieli już za sobą 16 zdarzeń.
Do godziny 19 doszło kolejnych. Padły kolejne drzewa i konary, a tym razem doszły też uszkodzone linie energetyczne. Choć to nie wszystkie zdarzenia, z którymi musieli mierzyć się druhowie.
– W Pucku uszkodzeniu uległ dach na budynku wielorodzinnym. Mieliśmy również jeden pożar sadzy w Połchowie – wyliczali strażacy.
Pożar na szczęście udało się opanować i w jego efekcie nie ucierpiał żaden z ludzi. Strażacy musieli wyjechać też do wypadku w Pogórzu.
– Zostaliśmy poinformowani o zdarzeniu z udziałem pojazdu, który uderzył w latarnię i wjechał do rowu, brak osób poszkodowanych. Na miejsce wyjechały służby ratunkowe, w tym zastępy JRG Puck, OSP Kosakowo oraz JRG Gdynia – mówi mł. kpt. Krzysztof Minga, oficer prasowy KP PSP w Pucku.