Ostatnio coraz częściej słyszymy o wędrujących rojach pszczół. Doświadczyła tego na własnej skórze Sylwia z Władysławowa, na której podwórku zaroiło się od miododajnych owadów. Co robić w takiej sytuacji? Zapytaliśmy pszczelarza z ziemi puckiej.
Mieszkanka Władysławowa przeżyła chwile strachu, kiedy wyszła na podwórko i zderzyła się ze ścianą latających owadów.
– W pierwszej chwili ogarnął mnie strach. Zajęło mi chwilkę, zanim się uspokoiłam i rozpoznałam, że to pszczoły. Było ich naprawdę dużo, latały po całym podwórku, nie można było spokojnie przejść – opowiada Sylwia Bondar. – Najpierw upewniłam się, że moja rodzina i zwierzęta są w domu, nie wychodzą, pozamykałam okna i zadzwoniłam po straż gminną.
Jednak przez telefon Sylwia dowiedziała się, że straż miejska czy gminna do pszczół nie wyjeżdża, ale otrzymała numer telefonu do lokalnego pszczelarza (pan Brzeski nr tel. 602 622 230) , który mógłby pomóc.
– Zadzwoniłam do pana Brzeskiego, do którego numer dostałam od władysławowskiej straży gminnej -mówi Sylwia. – Poradził mi, jak się zachować i niebawem przyjechał, by zabrać osiedlające się u mnie pszczoły.
A było ich dużo, bo, jak opowiada Sylwia, okalający ogrodowe drzewka kłęb pszczeli wypełnił cały ul, a pozostałe zostały zebrane przez pszczelarza do innego, tymczasowego pojemnika.
– Myślałam, że na tym sprawa się zakończy, jednak okazało się, że w to samo miejsce na moim podwórku zaczęły zlatywać się kolejne pszczoły – mówi mieszkanka Władysławowa. – Następnego dnia znowu zadzwoniłam do pszczelarza. Przyjechał i zawiesił na drzewku specjalny pojemnik, na którym pszczoły zaczęły siadać. Po kilku godzinach wrócił i zabrał resztę pszczół, które skłębiły się na zamontowanym wcześniej pojemniku.
Jak postępować z pszczołami?
Pszczoły to bardzo pożyteczne owady, a miód to tylko jedna z wielu dobroci, którymi możemy się dzięki nim cieszyć. Zazwyczaj nie są agresywne, ale potrafią napędzić strachu, zwłaszcza tym, którzy z pszczołami nie mieli do czynienia, i boją się użądlenia, które może być groźne dla zdrowia i życia, jeśli jest się uczulonym.
Zapytaliśmy pszczelarza Brzeskiego, co robić, jeśli znajdziemy się w podobnej sytuacji, jak Sylwia?
– Nie należy panikować i w pierwszej kolejności należy upewnić się, że dzieci i zwierzęta, zwłaszcza psy nie są narażone na użądlenie, zwłaszcza, jeśli są uczulone, bądź nie wiadomo czy są uczulone na użądlenia pszczół – tłumaczy pszczelarz z powiatu puckiego. – Następnie należy zadzwonić po pszczelarza, a jeśli nie ma się do niego numeru, to zazwyczaj w takich sytuacjach pomaga straż miejska bądź gminna, która jest w stanie wskazać i podać namiary na lokalnego pszczelarza, który przyjedzie i zaopiekuje się pszczołami.
Tak było w przypadku Sylwii Bondar i jej niezapowiedzianych, latających gości. Co stało się z pszczołami, które przyleciały na jej podwórko? Pan Brzeski zaprosił nas do swojej pasieki, gdzie pokazał nam te czarno-żółte miododajne owady.
– Pszczoły, które są przenoszone, potrzebują okresu adaptacji do nowego środowiska i lokalizacji, a gdy tak się stanie, wprowadzają się do nowego ula, gdzie kontynuują pracę: zapylają, zbierają nektar, produkują miód, itd. – mówi Brzeski.
Fot. Magdalena Gębka-Scuffins